W ręku gitara, na palcu pierścień, pod sceną setki fanów Tomek Organek z zespołem wystąpili w piątek w olsztyńskim Andergrancie. Koncert zgromadził ok. 500 fanów, co jest jednym z klubowych rekordów. Na scenie rozbrzmiały utwory z najnowszej płyty muzyka - "Czarna Madonna".
Bilety wyprzedały się na dzień przed koncertem i w piątek na Facebooku trwały dramatyczne próby odkupienia ich od szczęśliwców, nawet po zawyżonych cenach. To nie jest żadna nowość na trasie promującej świetnie się sprzedającą nową płytę „Czarna Madonna” pochodzącego z podsuwalskich Raczek muzyka. Tak samo było w Częstochowie i Krakowie, tak samo jest w kolejnych na trasie Białymstoku, Lublinie, Szczecinie i Bydgoszczy.
Zdawać by się mogło, że zakorzeniona w bluesie i rocku lat 70., tak daleka od lansowanej w radiu komercyjnej papki, muzyka Organka nie ma prawa się sprzedawać, a jednak w piątkowy wieczór w Andergrancie, aby posłuchać artysty, zebrało się ok. 500 osób (głównie młodych), co jest jednym z rekordów klubu. Tuż po 21 Tomek razem z kolegami z zespołu niepostrzeżenie przemknęli przez ten tłum z garderoby na scenę i zaczęli swój show.
Na czym polega magia zespołu Organka? Po prostu panowie powracają do korzeni i grają tak, jak grało się kiedyś. Brudna, sprzęgająca się gitara (która nie zawsze stroi) kontrastuje z wzniosłymi dźwiękami organów Hammonda, perkusja i bas bezlitośnie narzucają tempo – nie ma w tym, żadnego oszukiwania, co było widać pod koniec koncertu po przemoczonych koszulkach muzyków. - To jest tak, że my nie chcemy grać tak głośno, ale musimy – mówił Tomek Organek ze sceny. - Bo już nic nie słyszymy. I to cała nasza magia.
W Anderze zabrzmiały utwory z pierwszej i z drugiej płyty – większość chóralnie odśpiewanych przez cały klub (świetnie zabrzmiały zwłaszcza nowe: „Ki czort” z klasycznym tekstem o sprzedaniu duszy diabłu za granie bluesa i mistyczna „Czarna Madonna”). Pojawiły się też spontaniczne improwizacje na modłę The Doors, których psychodeliczny duch, przede wszystkim dzięki staraniom klawiszowca Tomka Lewandowskiego unosił się w klubie.
Po dwóch godzinach, na ostatni bis, po raz drugi tego wieczora, zagrane zostało „Missisipi w ogniu”, które od czterech tygodni utrzymuje się na samym szczycie prestiżowej listy przebojów radiowej Trójki. Przy słowach „Teraz pokaż mi ręce, teraz pokaż mi dłonie” – tysiąc rąk poszło w górę.
ŁW
ŁW
Komentarze (6) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
hehe #2171511 | 91.229.*.* 31 sty 2017 11:43
po komentarzach widzę, że jakiś zazdrosny klubik nie może się przebić :-)
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) ! odpowiedz na ten komentarz
iyut #2169512 | 46.112.*.* 27 sty 2017 22:42
nie ma jak oglądanie cudzych pleców...
Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! odpowiedz na ten komentarz
hhii #2169511 | 46.112.*.* 27 sty 2017 22:40
Ile tam jest wyjsc ewakuacyjnych? wiecej niz jedno główne?
Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! odpowiedz na ten komentarz
tokyo #2166403 | 83.6.*.* 23 sty 2017 19:03
Organek boski. Raczki rządzą :-) Ludzie z Raczek i okolic łączmy się !!!!
! odpowiedz na ten komentarz
Czemu nie poszedłem #2166201 | 193.46.*.* 23 sty 2017 14:43
bo Klub nie potrafi powiedzieć dość, napchają az się rz....chce
Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)