Klatka z dziewczynami, czyli powrót rockowej legendy Olsztyna

2010-12-22 00:00:00

Uznawano ich za jedno z największych objawień polskiego rocka wśród zespołów muzyki młodej generacji. Po długich latach milczenia wraca na scenę legendarna olsztyńska kapela Art Rock. W tym roku mija 30 lat od jej założenia, a to świetna okazja na benefis. Koncert już 28 grudnia w klubie Grawitacja.

Trzech facetów po pięćdziesiątce: wokalista Mirek Dublan, pseudonim Dylan, gitarzysta solowy Krzysztof Zawistowski, ps. Zawias, gitarzysta basowy Andrzej Dondalski, ps. Dondal, i młody, który obniża średnią wieku, 24-letni perkusista Adam Grzelak. Adam został zaproszony do współpracy, bo dawny perkusista Leszek Domagała mieszka w Chojnicach i ciężko byłoby mu dojeżdżać na próby.
Dają czadu jak za dawnych lat i jak za dawnych lat są sprawni instrumentalnie. Mirek Dublan śpiewa i porusza się na scenie tak dynamicznie, jak wówczas, kiedy był studentem.

— Do dziadków jeszcze wiele nam brakuje! — śmieją się weterani.

Muzycy dojrzewali dość długo do założenia Art Rocka. Prześledźmy to na przykładzie gitarzysty Andrzeja Dondalskiego, który zaczyna opowiadać swój życiorys muzyczny od anegdoty.

— Mieliśmy w szkole średniej proboszcza, który wtedy, wzorem ojca Rydzyka, zamierzał jak on wprowadzić rocka do kościoła, żeby, organizując msze śpiewane, porwać młodzież. Ale my chcieliśmy grać i śpiewać swoje, więc kiedy proboszcz usłyszał na próbie, jakie to są treści, wystraszył się i do debiutu nie dopuścił. Ja jednak pokochałem muzykę i tej muzyce pozostałem wierny.
Powstały w 1980 roku Art Rock poprzedziły inne zespoły w Kortowie, w których występowali założyciele: DDD i Do widzenia.

— Skąd nazwa Art Rock? — wspomina Dondalski, który ją wymyślił. — Pierwszy człon przypominał, że jesteśmy z olsztyńskiej uczelni. Grupa specjalizowała się w hard rocku, nawiązując w swoich kompozycjach do bluesa i metalu. Wpisali się bardzo udanie w nurt muzyki młodej generacji, bo tak go wtedy nazwano.

— Graliśmy mnóstwo koncertów w całym kraju — wspomina Mirosław Dublan. — Uczelnia nie stwarzała nam problemów, mieliśmy salę prób w teatrze studenckim "Kandelabr", korzystaliśmy z ich nagłośnienia. A przewodniczący rady uczelnianej Janusz Cichoń kupił nam nawet zachodnią gitarę!

Art Rock nie miał jednak szczęścia do radia, co było wtedy gwarancją sukcesu i uzyskania statusu gwiazdy. Może dlatego, że pochodził z Olsztyna, uznawanego przez warszawkę za prowincję, z czym zetknęli się na przykład uzdolnieni nasi kabareciarze. Wtedy lansowano m.in. TSA, Dżem, Kombi i innych. Peerelowska władza sprzyjała tworzeniu się zespołów rockowych, wychodząc z założenia, że lepiej, kiedy polska młodzież szaleje na imprezach niż na ulicach. A na koncertach Art Rocka młodzież szalała.
Jeden z utworów nosił tytuł „Klatka z dziewczynami na sprzedaż“.

— Czytałem jakąś powieść i zdanie „klatka z dziewczynami na sprzedaż“ zapadło mi w pamięć — opowiada Mirosław Dublan. — Napisałem piosenkę pod takim tytułem. Była to opowieść o manekinach tańczących nocą w sklepie „wśród kolorowych sukien i welonów, błękitnych kolii, pereł, sunie krok. Tańczysz w figurze woskowej, tańczą ręce twe i włosy spięte w kok“.

Zespół, mimo dobrych piosenek i ustnych pochwał jurorów, nie podbił krajowych list przebojów. Nie udało mu się też nagrać żadnego krążka. Inną przeszkodą były w zespole roszady personalne, bo ludzie kończyli studia i odchodzili. Spowodowało to marazm i przygnębienie. Zły nastrój w zespole pogłębił też stan wojenny.

— Występowaliśmy jeszcze do 1985 roku — opowiada Dondalski. — W końcu działalność zawiesiliśmy, bo trzeba było z czegoś żyć.

Członkowie zespołu występowali potem w różnych grupach, jak Red Wine, Babsztyl, Harlem. Dondalski nadal żyje z muzyki i gra w Czerwonym Tulipanie. Krzysztof Zawistowski, absolwent wydziału weterynarii, pracuje w hurtowni weterynaryjnej. Leszek Domagała wyjechał z Olsztyna, czasami się z nim spotykają.

Mirosław Dublan pracował jako dyrektor Zespołu Szkół Rolniczych w Tuławkach, skąd przeszedł na emeryturę. Dzisiaj pełni funkcję radnego w gminie Dywity, reprezentując wieś Tuławki.

W 2008 roku, ku zaskoczeniu wielu starszych melomanów, Marcin Jacobson, współtwórca ruchu muzyka młodej generacji, polski menedżer, producent i wydawca muzyczny, przypomniał Art Rocka i inne zespoły, które w tamtych czasach nie wydały własnej płyty. Nakładem wydawnictwa Metal Ming Productions ukazał się album kompilacyjny zespołu „Upiorne tango“ z 14 utworami. Stare nagrania Jacobson wygrzebał w studiu radiowym w Bydgoszczy i Warszawie.

Do jednych z najciekawszych utworów z tego krążka można zaliczyć „Chandrę“, którą między innymi słyszałem na próbie. „Chandrę dzisiaj mam, jestem zły. Nie chce mi się nic. Miałem załatwić tyle spraw, nie załatwiłem nic“. Prosty tekst w połączeniu z interesującą muzyką i wokalem — rockandrollowy przebój.

— Wydanie płyty sprawiło, że Polska dowiedziała się, że żyjemy, a my dostaliśmy pozytywnego kopa! — śmieją się olsztyńscy muzycy. — Postanowiliśmy, że wznowimy próby. Mamy swojego menedżera, mamy miejsca na próby, przygotowujemy nowe piosenki. Doszedł do nas nowy kolega, perkusista Adam Grzelak.

— Mój tata, zafascynowany Art Rockiem, zawsze chciał z nimi grać — mówi Adam, który studiuje w krakowskiej Akademii Muzycznej. — Jemu się nie udało, dzisiaj właśnie ja spełniam te marzenia.

Rodziny weteranów zaakceptowały to, że Art Rock znów gra.

— Moja żona uważa, że każdy mężczyzna powinien mieć jakieś hobby — tłumaczy Dublan, który napisał większość tekstów dla Art Rocka. — A co na to koledzy radni? Nie wiedzą, że śpiewam, a zresztą myślę, że nie byliby przeciwni, wielu z nich to moje pokolenie.

Muzycy z Art Rocka nie mają złudzeń, że ponowne zaistnienie na polskiej scenie muzycznej jest nierealne. Zbyt wiele jest dobrych zespołów w Polsce. Swój powrót traktują jako dalszą część przygody z muzyką, sposób na wypełnienie wolnego czasu, przyjacielskie spotkanie starych kumpli. I zarazem pokazanie młodym dzisiaj, że rocka można grać w każdym wieku. A jeśli przy okazji uda się wylansować jakiś przebój, tym lepiej. Zespół, który opracowuje stare piosenki w nowej aranżacji i przygotowuje kilka nowych, szykuje się najpierw do benefisu.

Chyba najbliżej zespołowi do stylistyki TSA. Jeżeli lubicie ostrego rocka, lubicie TSA, OZ i inne tego typu klimaty, soczyste gitarowe solówki, proste, a nie prostackie teksty, to jest pozycja dla was. Warto zapoznać się z muzyką zapomnianej grupy Art Rock. Koncert 28 grudnia o godz. 20 w studenckim klubie Grawitacja.

wu-ka




Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.