Wejście na olsztyńską starówkę przypominało wejście w inny wymiar. Miłośnicy kotów stali pod sceną, a wolontariusze chodzili pomiędzy ludźmi, rozdając kłębki wełny, którymi tak uwielbiają bawić się ich zwierzęta. Każdy dostał też kocie uszka, opaskę na głowę.
— Pomagam w tej akcji, bo jest to świetna sprawa — mówił wolontariusz Krzysztof Korowaj, miał na sobie obowiązkowe kocie uszka i białą koszulkę z kocią łapką. — Wspieramy koty wolno żyjące, na które ludzie patrzą jak na intruzów, a dzięki nim w blokach nie ma szczurów.
— Zdecydowaliśmy się taką akcję, ponieważ nigdy wcześniej czegoś takiego w Olsztynie nie było — twierdziła Elżbieta Krywko, prezes Stowarzyszenia Miłośników i Hodowców Kotów C4C oraz inicjatorka akcji „Wielka psota na dzień kota”. — Pierwszy raz przeprowadzono ją w Warszawie w 2011 r. Myślę, że jest to świetny pomysł, aby kociarze zostali zauważeni. A to jest ogromna liczba, według szacunków co trzeci dom ma kota — podsumowała.